W potocznym myśleniu istnieją tylko dwa rodzaje muzyki: dobra i zła. Najczęstszym kryterium oceny utworów są indywidualne preferencje słuchacza, co sprowadza krytyczne dyskusje do – niewiele mówiącego o samej istocie sztuki – stwierdzenia, że dzieło podoba się danej osobie lub nie trafia w jej gust.
Harmonia i ład
Profesjonaliści i wykształceni odbiorcy przeciwnie, osadzają swoje sądy w zdobytej wiedzy o muzyce. Nie dlatego, że nie potrafią samodzielnie sformułować opinii – wychodzenie poza ograniczenia własnego ucha i kulturowego bagażu, umożliwia przyglądanie się przede wszystkim samej sztuce dźwięków i jej „wewnętrznej prawdzie”.
Zachodzące na przestrzeni wieków zmiany w postrzeganiu natury muzyki pomaga śledzić historia estetyki – rekonstrukcja i dogłębna analiza koncepcji piękna, jakie obowiązywały w kolejnych epokach. Ta, zerkająca na muzykę niejako z boku, dziedzina pozwala oderwać się od kulturowego kontekstu współczesności, zastanowić nad zmiennością pojęć, których znaczenie zwykle wydaje się trwałe i dobrze rozpoznane.
Między teorią a praktyką
Choć muzykologia jako samodzielna nauka została wyodrębniona dopiero na przełomie XIX i XX wieku, namysł nad istotą muzyki i jej oddziaływaniem na człowieka ma znacznie dłuższe tradycje, sięgające starożytności. Antyczny światopogląd wplatał muzykę w etyczne zależności, widząc w niej ważny element życia publicznego, edukacji, kształtowania postawy obywateli, wreszcie odzwierciedlenie harmonii duszy (a więc i kosmicznego ładu).
Następne stulecia proponowały coraz to nowe spojrzenie na język muzyki, kryzys polifonii, system dur/moll, powstawanie nowych form muzycznych, narodziny nowoczesnej nauki – to tylko kilka istotnych punktów zwrotnych, stanowiących przyczynek do rewizji poglądów estetycznych w każdej z epok.
Ku profesjonalizacji
Kształt wczesnej muzykologii, ramy, metody badań dyscypliny, są ściśle związane z pozytywistycznym modelem dociekań o naturze świata i człowieka, tworzonym na wzór w pełni obiektywnych (jak wówczas sądzono) nauk ścisłych. Wzrosło zainteresowanie psychologią słyszenia, a eksperyment, jako źródło muzykologicznej wiedzy, wyznaczył standardy ówczesnego oblicza nauki o muzyce. Przykładowo, liczne doświadczenia miały udowodnić tezę, że dźwięki oddziałują na człowieka w sposób całkowicie mierzalny. Badano je więc przede wszystkim jako zjawisko fizyczne, artystyczne ukształtowanie materiału zepchnięto na dalszy plan akademickich rozważań.
Choć dzisiejsza muzykologia w swoim kształcie znacznie różni się od swojej pierwotnej wersji, Hugo Riemann, pomysłodawca pierwszego instytutu Musikwissenschaft, położył podwaliny pod współczesne systematyzowanie muzycznej wiedzy: poszukując stylistycznych wyznaczników, charakterystycznych dla danego stulecia, niemiecki badacz zwrócił uwagę na potrzebę wypracowania kategorii, pozwalających na uporządkowanie dziejów muzyki.
Szerszy horyzont
Jednym z mitów, jakie narosły wokół fachowego poruszania się po świecie materii muzycznej, jest przekonanie, że wykształcenie tępi kreatywność. W tym ujęciu teoria muzyki wydaje się zbiorem norm i nakazów, które krępują wyobraźnię i nie pozwalają jej rozwinąć skrzydeł.
Za takim, dość powierzchownym, postrzeganiem wiedzy o muzyce stoi zwykle nieuświadomione założenie, że dzieło sztuki to przede wszystkim efekt natchnienia, emanacja osobowości artysty, czyli idea bliska romantycznemu światopoglądowi, afirmującemu wenę i ekstatyczne zatracenie się w procesie tworzenia. Dodatkowo, Romantyzm dostrzegał w muzyce obecność pierwiastka metafizycznego, wiodącego słuchacza ku prawdom niedostępnym rozumowi. Schopenhauer zaakcentował uprzywilejowaną rolę sztuki dźwięków jeszcze dobitniej: jako narzędzie poznania, stawiał ją wyżej niż filozofię.
Zawód: kompozytor
To tylko jedna z możliwych perspektyw; na antypodach romantycznego myślenia uplasował się dwudziestowieczny formalizm – ze swoim zamiłowaniem do ścisłości, precyzji i rzemieślniczego traktowania muzycznej materii, kierował ostrze prosto w apoteozę inspiracji i niekontrolowanego natchnienia.
Piewcą takiej poetyki muzycznej był Igor Strawiński, kompozytor postrzegał technikę jako gwarancję prawidłowości operacji przeprowadzanych na czasie i dźwiękach – istocie muzyki. Znawstwo nie ogranicza twórcy, lecz pozwala artyście stać się mistrzem, który dzięki świadomości i zdobytej wiedzy, może z powodzeniem, bez zdawania się na przypadkowość w działaniu, przekuć swój zamysł w dzieło. Innymi słowy proces tworzenia to sekwencja kolejnych wyborów twórcy, konsekwentne używanie dostępnych środków w taki sposób, by osiągnąć zamierzony cel. Muzyka jest wytwarzana, ale ów rzemieślniczy aspekt procesu w żaden sposób nie pomniejsza jej wagi.
Tabula rasa
Bezwiedne założenia, determinujące różne postawy wobec muzyki, są obecne w umyśle każdego człowieka. Jeśli ktoś intuicyjnie ocenia, że właściwa interpretacja utworu to taka, gdzie dobrze oddany został prawdziwy charakter danej kompozycji, jednocześnie podziela przekonanie o istnieniu niezmiennej istoty dzieła, którą to należy wydobyć w procesie odczytywania tekstu muzycznego. Tym samym uznaje się znaczną autonomię wytworu – zadaniem wzorowego wykonawcy jest wówczas w głównej mierze umiejętne rozpoznanie i zreferowanie formuły.
Inaczej będą postrzegać to zagadnienie teoretycy skoncentrowani na relacji między drugim i trzecim elementem układu: nadawca-dzieło-odbiorca. Jeśli w centrum zainteresowań umieszczona będzie recepcja muzyki – jej dekodowanie i przyswajanie – uwaga badacza zostanie przekierowana na zupełnie inny tor a odpowiedzialność za współtworzenie sytuacji estetycznej rozprowadzona w nowych proporcjach.
Poetyka nieokreśloności i coraz większe otwarcie ram dzieła znajduje odzwierciedlenie także w praktyce muzycznej. Wielu kompozytorów stara się maksymalizować udział wykonawców i odbiorców – partytury graficzne to tylko jedna z możliwości rozluźniania zamkniętej formy i redefinicji samego pojęcia „utwór muzyczny”.
Rozwidlone ścieżki
Rozwój muzyki jest uwikłany w przemiany społeczne, obyczajowe, awangardowe ruchy, pojawiające się w sztukach plastycznych, wreszcie filozofię i politykę. Nie istnieje w izolacji – prześledzenie historii estetyki unaocznia, jak bardzo poglądy dotyczące kształtu kompozytorskich zabiegów czy roli twórcy przenikają się z innymi obszarami życia i refleksji humanistycznej. Coraz częściej muzyce przyglądają się także dziedziny na pierwszy rzut oka niepowiązane z nią, między innymi językoznawstwo, czego pokłosiem jest semiotyka muzyczna, zainteresowana mechanizmami przekazu komunikatu.
Zwrócenie uwagi na różnorodność perspektyw – bogaty wachlarz postaw wobec muzyki i sposobów jej poznawania – pozwala praktykom i słuchaczom ukształtować własny, indywidualny stosunek do tej dyscypliny i lepiej rozumieć procesy, jakim ona podlega. Dla osób zajmujących się muzyką profesjonalnie jest to szczególnie ważne – świadomość, skąd przyszliśmy i kim jesteśmy pomaga lepiej zaplanować kierunek, w którym zmierzamy.
Tekst: Zuzanna Ossowska
Artykuł ukazał się w numerze 11/2017 miesięcznika Muzyk.