SUV, a więc auto o którym marzą rodziny na całym świecie. Co sprawia, że tego typu nadwozie praktycznie usunęło w cień rodzinne, pakowne auta typu kombi? Sprawdźmy o co chodzi… Dzisiaj poznamy nową Mazdę CX-5, a więc sporego suv-a. Na pierwszy rzut oka piękny czerwony, perłowy kolor Soul Red Crystal, który razem z szarym o nazwie Machine Gray są najgrubszymi, najtrwalszymi i oczywiście najdroższymi lakierami w Maździe.
Wnętrze jasne i pięknie zaprojektowane z materiałami, których nie powstydziłoby się żadne auto klasy premium. Spasowanie wnętrza na wysokim poziomie. Duża, przestronna kabina w której zarówno z przodu jak i z tyłu mamy ogrom miejsca. Z przodu kabina Mazdy pewnymi rozwiązaniami przypomina mi swoją stylistyką modele BMW.
Prześwit auta wynoszący około 20 cm nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z autem, które może zjechać z drogi, a w mieście pokona każdy krawężnik. Tutaj żadne kombi nie ma szans 🙂
Jedynym minusem nadwozia to zbyt nisko unosząca się klapa bagażnika. Przy moim wzroście 186 cm nie mieściłem się w tak wysokim aucie pod klapę. Wiadomo, że Japończycy nie są najwyższym narodem na świecie, ale powinni o tym pomyśleć produkując auto na Europę i resztę świata.
W testowanej wersji mamy wolnossący silnik 2.0 o mocy 160 koni oraz napęd 4×4 ze skrzynią manualną, która jak to w Maździe pracuje bardzo przyjemnie i precyzyjnie.
Sam silnik w mieście pracuje aksamitnie natomiast przy wyższych prędkościach staje się trudny do wytrzymania. Ciekawe, że w każdej Maździe z wolnossącą benzyną podczas zimnego startu przez około 15 sekund jednostka napędowa pracuje bardzo głośno czego w innych testowanych autach z silnikami benzynowymi nie odnotowałem. Hałas silnika jest o ponad 10 dB wyższy niż po 15 sekundach, a to przepaść! Za pierwszym razem tego „odkurzacza” można się przestraszyć.
Mimo klejonych, akustycznych szyb podczas autostradowej jazdy robi się głośno głównie za sprawą wysokich obrotów silnika na najwyższym biegu. Przy 140 km/h silnik bardzo przenikliwie wchodzi do kabiny dlatego jeśli ktoś potrzebuje auta głównie w trasę to odradzałbym 2.0 z manualną skrzynią. Lepiej wziąć mocniejszą benzynę w automacie albo Diesla. Jazda wtedy na pewno będzie cichsza i przyjemniejsza, a samochód zyska trochę wigoru podczas wyprzedzania, bo przy mocy 160 koni i wolnossącej jednostce pozostaje pewien niedosyt. W mieście super, ale w trasie to już inna jazda.
Zawieszeniu nic zarzucić nie można. Auto świetnie trzyma się drogi, a w zakrętach nadwozie nie przechyla się co mnie pozytywnie zaskoczyło, bo byłem pewien, że wchodząc szybko w zakręt wystąpi zjawisko tzw. body-roll’a.
W nocy światła ledowe Mazdy też były pozytywnym zaskoczeniem. Poprawny rozkład światła i dobry zasięg. Do niczego w kwestii świateł mijania i drogowych przyczepić się nie mogę. Jest bardzo dobrze. Ciekawą kwestią jest sprawa wyświetlacza przeziernego tzw. HUD-a. Mimo tego, że otrzymałem do testów najwyższą wersję wyposażenia, a więc SkyPASSION to HUD pojawia się na wysuwanej, plastikowej płytce jak zawsze do tej pory to było w Mazdach. Otóż teraz możemy mieć obraz wyświetlany na przedniej szybie, która jest pokryta specjalną powłoką i w razie uszkodzenia w związku z tym kilka razy droższa, ale wtedy komfort jazdy się zwiększa, a sam rzutnik wygląda jak w segmencie premium. HUD na szybie jest możliwy tylko z najwyższą opcją wyposażenia w połączeniu z najmocniejszymi silnikami, a więc benzyną 2.5 i Dieslem 2.2 o czym mało kto wie.
Auto przetestowałem w tasie o długości 500 km. Zrobiłem ową trasę jednym rzutem z małą przerwą i w kwestii komfortu podróżowania jeśli mówimy o fotelu kierowcy, widoczności czy ilości miejsca jest świetnie.
Gorzej sprawa się miała od strony wydajności klimatyzacji i jej dziwnego zachowania. Bez przerwy przechodziła mi w obieg zamknięty co w korku w trybie automatycznym ma sens, ale nie ma podczas jazdy autostradowej, gdy na dworze jest ciepło. Pierwszy raz w życiu się z czymś takim spotkałem, że cyrkulacja wewnętrzna czyli obieg zamknięty potrafił chłodzić kabinę przez pół godziny do momentu aż sam nie włączyłem cyrkulacji ze świeżym powietrzem co zdecydowanie poprawiało samopoczucie.
Drugim problemem w długiej trasie były wspomniane dźwięki penetrujące kabinę od strony komory silnika. O ile szumy od opon czy wiatru rzeczywiście zostały zniwelowane to brzmienie silnika przy jeździe autostradowej było na dłuższą metę męczące. Często ratowałem się rozpędzeniem auta do licznikowych 150 km/h i wrzuceniem biegu jałowego. Po wytraceniu prędkości do około 110 km/h ponawiałem próbę. Tak jazda mniej męczyła, bo na jałowym silnika nie słychać.
Teraz warto zatrzymać się chwilę nad systemem audio Bose. Zestawy audio tej firmy miałem okazję testować już wielokrotnie w różnych autach takich marek jak Renault, Audi, Mazda i inne.
Złośliwe angielskie powiedzenie głosi „No highs, no lows, must be Bose”. Jak mile byłem zaskoczony, gdy włączyłem pierwsze nagrania i nie dość, że usłyszałem wyraźną ładną górę to jeszcze po lekkich korekcjach ładnie zagrał dół i środek.
Opcja wirtualizacji dźwięku o nazwie Bose Centerpoint czyli zaimplementowany efekt cyfrowy nadający przestrzenności brzmieniu działa bardzo dobrze. Nie z każdym nagraniem co warto podkreślić, ale z większością utworów efekt bardzo poprawiał słuchanie muzyki. Mogę stwierdzić, że akustyka w kabinie nowej Mazdy CX-5 oraz nowy efekt DSP sprawiły, że to najlepiej brzmiący zestaw audio Bose w samochodzie jaki dane mi było do tej pory testować. Wszystko pięknie, gdyby nie ten głośny silnik w trasie.
Podsumowując, auto idealne do miasta dzięki świetnej widoczności i dużemu prześwitowi w niezbyt szybką trasę po lokalnych drogach. Wtedy z tym silnikiem nie spali dużo, będzie względnie cicho przy prędkościach do 110 km/h i będziemy mogli cieszyć się bardzo dobrym brzmieniem systemu audio Bose.
Średnie spalanie na dystansie około 600 kilometrów podczas mojego testu z dużą przewagą szybkiej trasy po Polsce, wyniosło 8.5 l/100 km wg danych komputera pokładowego.
Samochód został udostępniony do testów przez Mazda Polska.
Jeśli chcesz lepiej poznać to auto zanim zdecydujesz się odbyć jazdę testową, zapraszam na mój kanał motoryzacyjny z testami samochodów „Saturday Car Fever” w serwisie YouTube.
Tekst i zdjęcia: Mateusz Borowski
Artykuł ukazał się w numerze 9/2017 miesięcznika Muzyk.