W 1982 roku ze składu Budki Suflera odszedł Jan Borysewicz, który założył własną grupę, Lady Pank. W połowie następnego roku, po kilku miesiącach pracy i czterech tygodniach spędzonych w studiu, ukazała się ich pierwsza płyta, zatytułowana po prostu „Lady Pank”. Wypełniły ją kompozycje lidera do tekstów Andrzeja Mogielnickiego. To była prawdziwa nowość: nikt tak wtedy w Polsce nie grał, grupa wyprzedziła konkurentów o kilka długości. Płyta okazała się nieprawdopodobnym sukcesem, sprzedano jej blisko milion (!) egzemplarzy i słusznie uznana została za jedną z najważniejszych w historii polskiego rocka. Praktycznie wszystkie piosenki na niej umieszczone zostały szlagierami, a większość do dziś potrafi zanucić każdy dorosły rodak. Naprawdę te utwory nie zestarzały się. Teraz Jan Borysewicz postanowił jeszcze raz nagrać cały materiał z tamtego albumu z udziałem zaproszonych przez siebie gości. Liderowi nie chodziło w tym wypadku o jakąkolwiek rewolucję, tylko o gest wobec długoletnich fanów grupy. Z tego powodu swoboda artystyczna doproszonych wokalistów nie była pełna, praktycznie byli skazani na narzucone aranżacje, ale oczywiście sami decydowali o interpretacjach. Podobno wszyscy przyjęli tę propozycję i warunki z zadowoleniem. Trzeba dodać, że pierwotny zestaw został uzupełniony o trzy wielkie hity, które nie znalazły się na pierwotnym krążku, a wyszły wcześniej na singlach. Mam niejednoznaczny stosunek do płyt nagrywanych drugi raz, najczęściej odcinanie kuponów od poprzednich sukcesów nie wypada najlepiej. A jednak w tym wypadku można mówić o interesującym powrocie, sprokurowanym bez udziwnień, z szacunkiem do oryginału. Zmian czysto muzycznych, w stosunku do pierwowzoru jest mało, a te, których dokonano, wyszły całości na dobre. Nikt z wykonawców nie usiłuje naśladować Janusza Panasewicza z oryginalnego wydania, co kompletnie mijałoby się z celem. Goście znaleźli własne interpretacje. Najlepiej słucha się Kasi Nosowskiej, jej wersja „Minus dziesięć w Rio” zdecydowanie przebija oryginał. Równie ciekawy w „Planecie małp” jest Krzysztof Zalewski. Piotr Rogucki także wykorzystał wszelkie możliwości tkwiące w „Vademecum skauta”. Z charakterystycznym dla siebie, filuternym dystansem „Tańcz głupia tańcz” zaśpiewał Maciej Maleńczuk. Zupełnie inny od znanej wersji „Pokręciło się w głowie” jest Lech Janerka. „Mniej niż zero” śpiewają gremialnie wszyscy. Rozkręca się tura koncertowa ze śpiewanym na żywo albumem. Słusznie! To jeszcze jedna przypominajka dla tych, którzy mieli wtedy kilkanaście lat…
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa zespołu: lady-pank.com
Recenzja ukazała się w numerze 8/2018 miesięcznika Muzyk.