W sobotę 16 lutego miała miejsce premiera najnowszego programu Filharmonii Futura, zatytułowanego „Elektropop Orchestra”. Koncert odbył się w Klubie Studio.
Filharmonia Futura powstała w 2015 roku z inicjatywy Mikołaja Blajdy – dyrygenta, producenta muzycznego i kompozytora, absolwenta Akademii Muzycznej w Krakowie, odpowiedzialnego za stronę artystyczną projektów oraz Sylwii Lorens – producentki i wokalistki, odpowiadającej za organizację i produkcję. Jest pierwszą tego typu instytucją w Polsce. Ideą działalności FF jest tworzenie autorskich projektów muzycznych, których istotną częścią są starannie przygotowane wizualizacje, scenografia, kostiumy, choreografia i oprawa świetlna. Nowatorskie i niekonwencjonalne rozwiązania sceniczne są znakiem rozpoznawczym Filharmonii Futura.
„Elektropop Orchestra” to kompilacja przebojów pop z lat 80. ubiegłego wieku. Sięgnięto po utwory z repertuaru Depeche Mode, Alphaville, Eurythmics, A-ha. Koncert rozpoczął się od Vangelisa i nieśmiertelnego tematu z „Rydwanów ognia”. Do najnowszej produkcji zaproszono trójkę wokalistów, którzy szerszej publiczności dali się poznać jako uczestnicy telewizyjnych „talent show”: Karolinę Leszko, Michała Kaczmarka i Michała Gasza. Przed wokalistami stało trudne i niewdzięczne zadanie, bo wyśpiewanie monumentalnych numerów z historii muzyki rozrywkowej, jakie mamy „wprasowane w uszy” w oryginalnych wykonaniach tak dobrych śpiewaków jak Morten Harket czy tak niepodrabialnych i oryginalnych jak Dave Gahan wymaga naprawdę sporej odwagi. Takich dylematów nie miał na pewno czwarty zaproszony solista, malowniczy skrzypek Kamil Skicki, który brawurowo zagrał instrumentalną wersję jednego z evergreenów Depeche Mode. Ostatnią w pełni instrumentalną kompozycją tego wieczoru był „Oxygene” Jean Michelle Jarre’a, w którym sięgnięto do widowiskowego motywu laserowej harfy.
Fajne i wyrównane aranżacje przygotowane przez Ignacego Matuszewskiego sprawiły, że program brzmiał spójnie. Wokaliści, jak wspomniałem, odważnie i na luzie podeszli do dość niewdzięcznej roli, ale publiczność była po ich stronie, co na pewno pomogło w scenicznej robocie. I ta robota była wykonana fachowo, na dobrym, czasem bardzo dobrym poziomie. Mnie osobiście nie do końca przekonały interpretacje hitów norweskiego tria A-ha w wykonaniu Michała Kaczmarka, co nie znaczy, że były złe – zwłaszcza, że Michał chyba nie starał się być „drugim Harketem”. Ale kiedyś byłem fanem Norwegów, „mięta” do nich pozostała do dziś, i jednak wokalne pierwowzory pana Mortena są nie do podrobienia, mimo zawodowstwa, z jakim Kaczmarek odnajduje się przed mikrofonem i publicznością. Za to świetnie wybrzmiały w moich uszach numery z repertuaru Annie Lennox i Dave Stewarta, bardzo fajnie też radził sobie Michał Gasz z pieśniami Depeche Mode.
Jak zawsze przy takich okazjach całość dopełniały odpowiednio wyreżyserowane światła i ekrany LED, na scenie też pojawiały się dwie urocze tancerki. Bardzo dobrze brzmiała orkiestra pod batutą Mikołaja Blajdy, fajna była praca wokalistów, również w duetach, czy wspólne śpiewanie w finale, artyści bawili się równie dobrze, jak podśpiewująca z nimi publiczność. I o to w tym wszystkim chodzi.
Poniżej przedstawiamy fotorelację z premiery „Elektropop Orchestra”.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Więcej informacji na stronie filharmoniafutura.pl.