Jaką paralelę możemy znaleźć na Twojej najnowszej płycie „Parallel Worlds”?
Apostolis Anthimos: Przede wszystkim jest inna instrumentalizacja moich starszych utworów. Jestem zadowolony z ich nowych wersji. Wychodzi całkiem inna muzyka. Więcej gram na bębnach. Od dawna chciałem wrócić do grania na perkusji, ale nigdy nie mogłem się pozbierać. W końcu się pozbierałem i nie jest źle.
Co ciebie skłoniło do powrotu do grania na bębnach?
Apostolis Anthimos: Ja zawsze chciałem grać na bębnach. Nagrywałem z Tomkiem Stańko. Grałem na jam session z Patem Methenym. To on mi dał kopa, że pojechałem do Stanów i nagrałem płytę „Days We Can’t Forget”. Cały czas grałem jako drugi bębniarz, żeby zrobić show z Piotrowskim [perkusista SBB – przyp. BB]. Perkusja jest światem równoległym, który wciąż za mną chodzi. Perkusja była cały czas z boku. Doszedłem do wniosku, że wezmę młodych muzyków i wyszła zupełnie inna muzyka.
Czy jesteś zadowolony z tego, w jakim kierunku idzie współczesna muzyka rozrywkowa?
Apostolis Anthimos: Jestem zadowolony. Są teraz nowe kolory i trzeba wykonywać kolejne kroki.
Serwisy streamingowe, YouTube. Czy te narzędzia nie są Ci obce?
Apostolis Anthimos: Świat się zmienia. Internet wszedł bardzo mocno w muzykę.
Dobrze funkcjonujesz w tym świecie?
Apostolis Anthimos: Medialnie jestem słaby. PR-owo również jestem słaby. Chciałbym, żeby ktoś mi w końcu pomógł, bo ciągle się tym sam zajmowałem. Teraz mam wydawcę Metal Mind Productions i są ludzie, którzy mi pomagają. Zawsze jestem pozytywnie nastawiony do wszystkiego.
Nie boli Cię to, że Twoja muzyka nie jest na muzycznym piedestale, chociaż ma swoich wiernych fanów?
Apostolis Anthimos: Numerki mówią za siebie, to one rządzą w muzyce. To, co media oferują, ma coraz gorszy poziom. To co się dzieje wokół nas, jest żartem. Naszą muzykę odtrącają. Dziś trzeba mieć dojścia do mediów. Jakbym miał dojścia do mediów, puszczaliby mnie trzy razy dziennie w telewizji, dziesięć razy w radiu, byłbym w kolorowych czasopismach, to byłoby inaczej. Ktoś musiałby wyłożyć 200 tysięcy złotych, żeby mnie popchać. Nie takie rzeczy się wypycha i robi się z tego coś, co jest na topie. Świetny był tekst Tomka Pałasza: „Wynieśli w górę bzdurę i modlą do niej się”.
A z kim wolałbyś współpracować: z discopolowcem czy z raperem?
Apostolis Anthimos: Oczywiście, że z raperem. W disco polo nawet pół taktu mi nie przechodzi. Przepraszam, ale rzygać mi się chce.
Czy polskie państwo powinno wspierać rynek muzyczny?
Apostolis Anthimos: Powinno. To jest kultura. Pokazujemy to światu. W Norwegii wspierają swoich muzyków i żyją oni jak pączki w maśle. Państwo sponsoruje im festiwale, załatwiają im wiele rzeczy. Oni są wszędzie. W Polsce jak jeden z drugim nagra płytę w ECM (jedna z największych wytwórni muzycznych wydająca głównie muzykę jazzową – przyp. red.) to ma fory. Wtedy muzycy ocierają się o świat i dostajesz przepustkę do lepszego, muzycznego świata. Jak zespół SBB grał wyłącznie w Polsce, to nie działo się nic specjalnego. Jak zaczęliśmy grać na Zachodzie, to już inaczej zaczęli o nas mówić.
Myślisz, że Twoja muzyka przetrwa próbę czasu?
Apostolis Anthimos: Myślę, że niektóre melodie zostaną. Do tej pory żadnej swojej płyty się nie wstydziłem. Robię, co mogę. Nie jestem wielkim kompozytorem, ale mam swój dźwięk, swoją nutę.
Nie ubolewasz nad tym, że rozgłośnie polskiego radia grają zbyt mało polskiej muzyki?
Apostolis Anthimos: Ubolewam. Niestety wielkie, zagraniczne wytwórnie muzyczne rządzą, a nie polskie. Już nie wiem, co tutaj zostało polskiego.
Co Ciebie skłoniło, żeby „Parallel Worlds” miało taki szczególny charakter?
Apostolis Anthimos: Od lat myślałem o takim albumie. Bardzo często grałem w trio. Pomyślałem, że z fortepianem i saksofonem moje utwory zabrzmią inaczej. Ludzie reagują doskonale na nowe aranżacje.
Słuchając Twojej płyty, miałem wrażenie, że była ona nagrywana na żywo.
Apostolis Anthimos: Nagrywaliśmy na setkę. Pomyłki zostawiliśmy, dlatego ta płyta żyje.
Dlaczego postawiłeś na młodych muzyków w trakcie nagrywania Twojego nowego krążka?
Apostolis Anthimos: Wybrałem najlepszych, jacy są w okolicy. Młodzi dają zupełnie inną energię i świeżość. Chcą grać. Nie ma w tym fałszu. Dostajesz swoja działkę i zapieprzasz.
Jakiego sprzętu używałeś w trakcie nagrania?
Apostolis Anthimos: Gram na bębnach Gretscha, które kupiłem sobie w 1993 roku. Są ściągnięte z USA. Gram na Stratocasterze, gitarze Artimus. Zrobił mi ją chłopak ze Szczecina – Jarek Olejniczak. Struny Ernie Ball Titanium. Wzmacniacze to Laboga, Marshall. Bardzo często zmieniam wzmacniacze.
Jakie rady masz dla młodych muzyków?
Apostolis Anthimos: Muszą dużo grać i kochać muzykę. Jeżeli wierzą w to, co robią, muszą mieć dobrego menedżera. Dobra, obrotna dziewczyna wszystko załatwi. (śmiech) Jednak najważniejsze jest to, że muzyka jest pomiędzy nutami. I tego trzeba się trzymać.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak
Zdjęcia: Barbara Adamek
Strona internetowa artysty: apostolis.pl
Wywiad ukazał się w numerze 3/2018 miesięcznika Muzyk.