Wrocław zafundował sobie Przegląd Piosenki Aktorskiej blisko cztery dekady temu. Z początku miała to być skromna, środowiskowa impreza, której najważniejszym elementem był konkurs na interpretację. Udzielać się w nim mogli wyłącznie zawodowcy, ewentualnie studenci szkół teatralnych, a jurorami od początku były niekwestionowane autorytety, z nieodżałowanym profesorem Aleksandrem Bardinim na czele. A jednak bardzo szybko konkurs zaczął obrastać recitalami i spektaklami muzycznymi, pojawiało się coraz więcej gości, programów specjalnie przygotowanych na PPA, z kilkudniowych, skromnych spotkań zamieniał się w swoistego molocha. Ważną częścią imprezy stały się recitale największych z wielkich, żeby przypomnieć choćby Bułata Okudżawę.
Od pewnego czasu impreza ma co roku zmieniane hasło wywoławcze, wokół którego buduje się specjalne wydarzenia. Dziś Przegląd Piosenki Aktorskiej trwa dziesięć dni, wypełnionych szczelnie programami dziejącymi się w kilku salach jednocześnie, tak więc nikt nie jest w stanie obejrzeć całości. W ten sposób opinia o przeglądzie bywa różna, zależna od tego, kto na co trafił. Niezależnie od niej, festiwal zdobył sobie taką renomę, że niemal na wszystkich spektaklach i recitalach sale pękają w szwach, a wielu widzów co roku specjalnie przyjeżdża do Wrocławia z różnych części Polski.
Konkurs Aktorskiej Interpretacji Piosenki na szczęście pozostał głównym punktem zainteresowania środowiska i widzów. Poza dowolnie wybranym repertuarem, uczestnicy zmagań muszą zaśpiewać piosenkę z tak zwanego „kanonu”, czyli autorstwa Brela, Brechta, Cave’a, Cohena, Gainsbourga, Kofty, Młynarskiego, Niemena, Osieckiej, Przybory, Waitsa, Weilla, Wysockiego, bądź piosenki z repertuaru Piaf. Nie negując wielkości tych twórców, trudno dociec, dlaczego akurat nie dopuszczono innych autorów, choćby Okudżawy, Dylana, bądź Aznavoura. Czasami kreuje on przyszłe gwiazdy estrady, ale często zdarza się, że jego laureacji przepadają bez wieści natychmiast po koncercie finałowym. W tym roku głównym zwycięzcą został Stanisław Linowski, który wywiózł Grand Prix, czyli Złotego Tukana i Tukana Dziennikarzy. Drugą pod względem artystycznym, nagrodę ZAiKSu, otrzymała Małgorzata Walenda.
Dostrzeżono spektakle „Gender Unplugged” Natalii Orkisz, „Can I Be Whitney” Tomasza Szczepaniaka oraz „Wkurwionym kobietom w leju po Polsce” Mai Staśko i Przemysława Wojcieszka. Tych ciekawych i bardzo ciekawych programów było sporo. Choćby recital Camille, ściągniętej z Paryża gwiazdy literackiej piosenki francuskiej, albo świetnego zeszłorocznego laureata, Marcina Jnuszkiewicza, który tym razem śpiewał „Osiecką po męsku”. Dla spragnionych nieco innych wrażeń przeznaczono spektakl muzyczny „Cezary idzie na wojnę” – „kampową rewię gimnastyczną o komisji wojskowej” i „Flower Power”, w którym aktorzy i muzycy śpiewali wiersze klasyków rocka. Bardzo interesująco wypadł ostatni recital Katarzyny Groniec, „Ach”.
Z przyczyn oczywistych najbardziej oczekiwanym tegorocznym koncertem, był program poświęcony twórczości Wojciecha Młynarskiego, muzycznie przygotowany przez jego syna, Jana, a reżysersko przez Agnieszkę Glińską. Nazywał się „Miłe Panie i Panowie bardzo mili”. Był rzeczywiście niezwykle mocnym końcowym akordem PPA. Złożony z utworów znanych i kompletnie nieznanych, śmiesznych, ironicznych, lirycznych, miłosnych i „zaangażowanych”, jeszcze raz uświadamiał, jak wielkim geniuszem był odeszły rok temu artysta. Co roku przyjeżdżał na festiwal, stając się jego nieodłączną częścią, jurorował, śpiewał, spotykał się z widzami, dlatego najzupełniej słusznie jego nazwiskiem nazwano skwer koło Capitolu. A mottem całego festiwalu stał się, z pewnością nieprzypadkowo, fragment tekstu Mistrza:
„Niech cię te nutki uleczą
Niech wzrok i serce ci zmięknie
Na szarą dolę człowieczą
Patrz pięknie…”
Za rok szykuje się we Wrocławiu gala wyjątkowa, Przegląd Piosenki Aktorskiej będzie obchodziło swoje czterdziestolecie!
Więcej informacji o przeglądzie na stronie ppa.wroclaw.pl.